Dokumentacja w locie

Problemy z dokumentowaniem

Dokumentacja to jedna z tych rzeczy, której każdy oczekuje i jednocześnie nikt nie chce tworzyć. Ostatecznie są z nią same problemy:

  • jej tworzenie wymaga czasu,
  • trzeba mieć jakiś sensowny pomysł jak do tego podejść, że nie stworzyć czegoś chaotycznego
  • trzeba ją na bieżąco aktualizować, bo inaczej cała robota psu na budę…

No serio, sama frajda.

A co gdyby nasza instalacja była poniekąd samo-dokumentująca się? Czy da się tak podejść do tematu dokumentacji, aby nie trzeba było jej jawnie tworzyć, tylko żeby powstawała wraz z postępem pracy? Zobacz, jak możesz to osiągnąć.

Oczekiwania

Czego będziemy oczekiwali od dokumentacji w zakresie elektryki i systemu sterowania makietą?

Pierwsze starcie z brakiem dokumentacji pojawia się zwykle w sytuacji awaryjnej, czyli gdy musimy na szybko rozwiązać problem. Co robimy? Zerkamy pod maskę…

Czasem okazuje się, że mimo zachowania pewnej staranności, może być ciężko na szybką diagnostykę.

Co się przydaje?

Jakich informacji będziemy potrzebowali w pierwszym kroku diagnostyki?

  • Jak jest lokalizacja obiektów na makiecie – gdzie faktycznie stoją semafory i rozjazdy – patrząc od spodu, mamy widok w odbiciu lustrzanym względem tego co znamy patrząc z góry;
  • Oznaczenia literowe obiektów – czasem fajnie jest gdy ktoś lub coś „palcem” pokaże Ci „TUTAJ”, zamiast domyślać się i szukać;
  • Numery i identyfikatory logiczne obiektów i urządzeń, czyli np numery ID, adresy itp – czyli coś o czym zwykle myśli sie tylko raz, a potem chce się o tym możliwie szybko zapomnieć;
  • Przeznaczenie przewodów – pamiętasz jaka jest funkcja poszczególnego kabla, co się stanie gdy go wypniesz, z czym można go połączyć albo skąd mógł się oderwać?;
  • Jak poznać co obecnie działa, a co nie?

A jak to działa w gdzie indziej?

Ciekawą analogią i przykładem, może być sposób wykonania instalacji elektrycznej w typowym współczesnym mieszkaniu i czy domu.

Oświetlenie, kontakty i inne urządzenia rozmieszczone są wszędzie tam, gdzie są potrzebne. Natomiast z punktu widzenia samej instalacji, zwykle jej istotne elementy, takiej jak bezpieczniki, wyłączniki, mierniki, elementy sterowania, znajdują się zgrupowane w tzw. rozdzielnicy, a nie bezpośrednio w miejscu, w którym są używane.

Forma rozdzielnicy może różnić się w zależności od rozmiaru i typu, ale ich zastosowanie ma konkretny cel: umożliwić typowy, usystematyzowany i przewidywalny sposób wykonania instalacji.

Dzięki temu wiemy (lub możemy założyć), że:

  • główne źródło zasilania jest doprowadzone dokładnie do jednego punktu i rozprowadzane dalej;
  • wszystkie przewidziane zabezpieczenia są zlokalizowane i opisane w jednym miejscu;
  • możemy w przewidywalny sposób zaobserwować i zlokalizować usterkę;
  • mamy przewidywalne punkty kontrolne w instalacji, od których możemy rozpocząć ewentualną diagnostykę, gdy pojawi się problem;

Globalnie czy lokalnie?

To czego brakuje w tej analogi, to fakt, że domy czy mieszkania rzadko są modułowe, i nikt raczej nie oczekuje, aby móc łatwo odłączyć salon od całej instalacji i przenieść w inne miejsce.

Ale już odłączenie zasilania mieszkania w ramach bloku, czy pomiar zużycia energii nie jest jakimś zaskoczeniem czy fanaberią.

W przypadku niektórych makiet, wykorzystanie cech typowej instalacji elektrycznej może okazać się korzystne i proste w realizacji.

Lokalizacja urządzeń

Zasadniczo nic nie stoi na przeszkodzie, aby trochę wbrew intuicji, zgrupować urządzenia sterujące w jednym miejscu, zamiast montować je bezpośrednio w miejscu, gdzie gdy znajdują się podłączone do nich obiekty (semafory, napędy rozjazdów, detektory).

To „jedno miejsce” nie musi być jednak jedyny miejscem. Podchodząc do sprawy w kontekście modułowym, możemy zgrupować urządzenia lokalnie w ramach konkretnego segmentu makiety i doprowadzić potrzebne przewody tam gdzie trzeba.

W efekcie większość przewodów w danym obszarze będzie się zbiegać w jedno miejsce, a wiązka przewodów biegnąca z punktu A do punktu B, lub rozgałęziająca się, jest wizualnie na pierwszy rzut łatwiejsza do ogarnięcia niż losowa kolorowa pajęczyna.

Various color of computer wires

Kolorystyka przewodów

Sprawa niby trywialna i z pozoru bez znaczenia. A jednak normy wykonywania instalacji elektrycznych wymagają, aby ze względów bezpieczeństwa, stosować konkretne kolory izolacji przewodów pełniących określoną rolę.

Dzięki temu gołym okiem może wstępnie rozpoznać ich przeznaczenie i ocenić stan.

Łatwość dokonywania zmian

Przenoszenie gniazdek czy kontaktów w ścianach nie należy do najczęstszych zmian, jakie zachodzą w domach, choć technicznie nie jest to niemożliwe.

Większa część instalacji elektrycznej nie jest ze sobą zlutowana „na stałe”, Mimo że zapewne podniosłoby to jej niezawodność, parametry i jakość połączeń, to jednak zwykle przewody są łączone jakąś formą skręcania lub ściskania.

W ten sposób łatwiej składa się ją jak z klocków, ale też łatwiej jest zapewnić bezinwazyjna i sprawną wymianę jej elementów na nowe.

W przypadku uszkodzenia, chęci modernizacji czy rozbudowy instalacji, wypinamy jej fragmenty i łączymy na nowo.

Opisy w miejscu występowania

Współcześnie wykorzystywane elementy instalacji zapewniają jednorodną, usystematyzowaną formę rozróżnienia wszystkich punktów podłączeniowych. Zwykle znajdziemy na nich typowe oznaczenia miejsc połączenia zasilania, oraz wszelkich „wejść” i „wyjść”.

W przypadku wielu podobnych połączeń wykonywanych pomiędzy punktami stosuje się też jawne opisy przewodów, w formie nawlekanych koralików lub naklejek.

Typy połączeń

Standaryzacja zapewnia przewidywalność. Wykorzystanie konkretnego typu złącza elektrycznego, pozwala z dużym prawdopodobieństwem założyć, z jaką instalacją mamy do czynienia.

Widząc gniazdko w ścianie, nikt raczej nie spodziewa się, że to punkt podpięcia światłowodu, czy element niskonapięciowej instalacji alarmowej.

Podobnie jest w przypadku makiet. Standardowe złącza bananowe 4 mm są powszechnie wykorzystywane jako złącze do przewodów rozprowadzania zasilania torów na makietach modułowych. Ale już klasyczne złącze internetowe typu RJ45, czy klasyczne mostki do instalacji elektrycznych nie dają pewności co do tego czego spodziewać się w przewodach.

Tam gdzie to możliwe, warto stosować jednolity typ złącz, tworząc przynajmniej lokalnie tzw. „standard de facto”, czyli pewną utartą praktykę.

Całościowy efekt

Łącząc typowe złącza, opisy, miejsce występowania, z kolorystyką zastosowanych przewodów, uzyskujemy prosty, stopniowy sposób klasyfikowania i odróżnienia roli każdego połączenia. Jeśli robimy to konsekwentnie…

Ale taki nakład pracy może się szybko zwrócić.

Przykład

Jakiś czas temu rozpocząłem remont instalacji na mojej makiecie. Wymieniłem większość urządzeń, kabli i dodałem opisy. Wyglądało to tak:

Po zainstalowaniu większości urządzeń spróbowałem uruchomić cały zestaw i postanowiłem sprawdzić „co by było gdyby”.

Zobacz, co z tego wyszło:

Upominek

Skoro dotarłeś aż tutaj, mam dla Ciebie drobny upominek.

Przygotowałem dla Ciebie propozycję zastosowania konkretnej kolorystyki przewodów podczas wykonywania instalacji pod makietą.

Możesz go zdobyć, zapisując się na newsletter. Link do pobrania pliku otrzymasz w pierwszej wiadomości.

Leave a Reply